fot. Åsmund Kilde |
"Narnia" to kraina dla dzieci spragnionych kolorów. Zamiast domu, zamiast na ulicy, wolą być tutaj - w kolorowej Narnii. To dlatego po szkole - we wtorkowe i piątkowe popołudnia - chyłkiem wymykają się rodzicom, i ile sił w nogach biegną w kierunku bramy przy ul. Gdańskiej. Najpierw schodami w górę, na trzecie piętro. Delikatnie otwierają skrzypiące drzwi Starej Szafy. Przebijają się przez pachnący naftaliną składzik odzieżowy pilnie strzeżony przez "Ciocie z Sąsiedztwa". Później jeszcze tylko kilka metrów długim wąskim korytarzem i już są. Już jest... Latarnia. Tak, to jest to piękne, pachnące miejsce, mieniące się mnóstwem kolorów...
Wczoraj do kolorowej Narnii zajrzał chłopak, który kiedyś handlował "innymi barwami", śmiertelnie niebezpiecznymi szarościami opakowanymi w błyszczące, "kolekcjonerskie" złotko. Siedział i słuchał o tym, jak piękne i kolorowe może być życie, w którym rządzi Prawdziwy Król. Ma na imię Damian. Wczoraj usłyszał Ewangelię, którą opowiedziała mu Iza. Iza prosi byśmy pomodlili się o niego, bo tak niesamowita, piękna i kolorowa jest Boża miłość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz