piątek, 29 października 2010

Trudne pytania

Wątek pierwszy, osobisty: Zapytał mnie ktoś ostatnio kim czuję się bardziej, pastorem czy misjonarzem? Pytanie dotyczyło sensu mojego zaangażowania w Misję. Nie przepadam za dzieleniem włosa na czworo. Ale odpowiem... a właściwie pomogła mi odpowiedzieć na to pytanie jedna z uczestniczek naszych czwartkowych (i nie tylko) spotkań. Słysząc, jak z ledwością wspinam się na górę, wnosząc na trzecie piętro różne zakupy, z radością powitała mnie słowami "nasz pastor". Dotknęło mnie to. Tak, poczułem się "ich pastorem". I dobrze mi z tym :). A właściwie to dobrze mi z moim Kochanym Ojcem w Niebie i z ludźmi, których On sam stawia na mojej drodze. Dlatego może wolę być pastorem niż dyrektorem. Tak, czy owak, warto zadawać sobie pytania: jak, po co, z kim, dlaczego robię to, co robię i dokąd to zmierza?

Wątek drugi: Zadaliśmy sobie wczoraj na Gdańskiej pytanie o cel. Postanowiliśmy porozmawiać o konieczności stawiania sobie celów, dostrzegania rzeczy, które chcielibyśmy zmienić. I o tym, że trzeba czasem, jak ten ślepiec z dziewiątego rozdziału Ewangelii Jana, ruszyć z miejsca (w jego przypadku oznaczało to udać się do sadzawki Syloe) - by zostać uzdrowionym.

Zadaliśmy sobie pytania - trudne nie tylko dla naszych podopiecznych, ale jak sądzę dla nas samych. Oto one:

1.    Co Ci się nie podoba w Twoim życiu?
2.    Co musiałoby się zmienić w Twoim życiu, abyś poczuł się lepiej?
3.    Gdybyś dziś, tu i teraz, miał wpływ na to, by coś zmienić – co byś zmienił?
4.    Czy masz jakieś cele, coś do czego dążysz? Jeśli tak, to wymień trzy najważniejsze.
5.    Czy jest coś, co można by dla Ciebie zrobić, żeby Ci pomóc w osiągnięciu tego celu?
6.    Czy jest coś, co robisz, żeby osiągnąć cel, albo coś, co zrobiłeś żeby przybliżyć ten cel?
7.    A co zrobisz, gdy już ten cel osiągniesz?

Na to ostatnie nie zdążyliśmy odpowiedzieć... Odpowiesz?

1 komentarz: