W poniedziałek rano, jak każdego tygodnia, s. Jola, która zajmuje się zaopatrzeniem, wyjechała wraz z naszym misyjnym kierowcą, Andrzejem, po odbiór ostatniego w tym miesiącu transportu z Banku Żywności. Mogła to być ostatnia podróż naszego misyjnego Mercedesa.
Wczoraj uświadomiliśmy sobie, jak bardzo potrzebne jest to auto. Jola i Andrzej zauważyli awarię wracając z transportem żywności do Misji. Naprawa będzie nas kosztować ok. 3100 zł. |
Dojechali do Banku Żywności i właśnie wracali na Gdańską, gdy w samochodzie coś mocno stuknęło.
Jola opowiada: - Nagle coś trzasnęło. Andrzej myślał, że to silnik się urwał. Modliliśmy się tylko, by dojechać na Gdańską i rozładować towar.
Rozładunek jogurtów dla Misji |
Na szczęście, dzięki modlitwom i determinacji, Jola i Andrzej dojechali na miejsce. Szybko skontaktowaliśmy się z mechanikiem i resztką sił samochód dotoczył się do serwisu. Dziś, po wielu godzinach diagnozy, okazało się, że mamy do wymiany tylny most. Części i robocizna będą nas kosztować więcej niż 3000 zł. To poważny, nieplanowany przez nas wydatek...
Brat Helmer z Hurdal |
(Zdjęcia pochodzą z archiwum. Nikt wczoraj nie planował sesji fotograficznej...)
Smutna wieść. Sam również jeździłem tym autkiem w dalsze trasy (np. Toruń) nie wyobrażam sobie aby "Merc" mógł zepsuć się w właśnie w trasie! Przeprowadziliśmy chyba z pół zboru ;-) Mnie samego przeprowadzał 5 razy. "Szlachetny Mercu! Nikt się nie dowie. Jako smakujesz, aż się zepsujesz!" Był niezawodny i wierzę, że jeszcze będzie. Będę pamiętał w modlitwie o tej sprawie.
OdpowiedzUsuńBede sie modlil w tej sprawie ! Rowniez pamietam, jak w Nim jechalem, na przyklad po zbiorce zywnosci, czy przy pomocach w przeprowadzkach, okazal sie wielokrotnie niezawodny !
OdpowiedzUsuń